Cover: Napoleon by Giancarlo Villa Lucas Pavetto

Giancarlo Villa, Lucas Pavetto

Napoleon

Wieś w pobliżu Grenoble, Francja, 1815

Tłumaczenie
Monika Nastałek

Saga

„Siły Napoleona, liczące zaledwie kilkaset ludzi, dumnie maszerują w kierunku regularnej armii francuskiej, rozlokowanej już do ataku.

 

– Na pozycje, żołnierze! Gotowi do strzału! – krzyczą generałowie regularnej armii.

 

Napoleon nakazuje swojemu oddziałowi zatrzymać się, ale nie ładować karabinów.

 

Porzuca szeregi swojej małej armii, samotnie idąc w kierunku wroga.

 

– Cesarzu, co robisz? – pyta któryś z jego ludzi, zaniepokojony. Ale Bonaparte go ignoruje.

 

– Żołnierze Cesarstwa Francuskiego! – woła Napoleon, zwracając się do żołnierzy stojących przed nim z bronią wycelowaną w jego klatkę piersiową. – Żołnierze Francji! To ja. Wasz Cesarz!

 

– Wystrzelić na sygnał! – krzyczą tymczasem generałowie regularnej armii.

 

Wiele głosów z małej armii Napoleona błaga go, by ponownie dołączył do szeregów: bitwa ma się rozpocząć, a w ten sposób może dać się zabić!

Ale Bonaparte, sam pomiędzy dwiema formacjami, nie cofa się. Wręcz przeciwnie. Rozkłada ramiona, jakby chciał zachęcić żołnierzy armii francuskiej, by go zastrzelili.

 

– Żołnierze francuscy! – krzyczy ponownie. – Wasz Cesarz powrócił, jest tutaj, przed wami. Strzelajcie śmiało, jeśli tego chcecie.

 

Nikt się nie rusza. Tylko wiatr powiewa na polu bitwy, pieszcząc trawę.

 

Nagle generałowie regularnej armii wydają rozkaz do strzału!

 

Napoleon stoi z otwartymi ramionami, czekając na strzał z muszkietu, który może zakończyć jego życie. Ale strzał zaskakująco nie nadchodzi. Wiatr nadal potrząsa trójkolorowymi sztandarami. Nikt nie strzela.

 

Generałowie regularnej armii teraz krzyczą, obrażają, grożą aresztowaniem dezerterów, lecz ani jeden muszkiet w rękach żołnierzy, skierowany na Bonapartego, nie strzela.

 

– Żołnierze francuscy!– woła ponownie Napoleon, teraz śmiejąc się. – Na co czekacie? Dlaczego nie słuchacie swoich generałów? Nie chcecie zastrzelić waszego Cesarza?

 

Znowu nikt nie strzela.

 

– Cesarz! – zamiast tego krzyczy głos z tyłu. – Niech żyje Cesarz! Niech żyje Bonaparte!

Wkrótce ten jeden głos zamienia się w rzekę wiwatów.

– Niech żyje Cesarz! Niech żyje Napoleon Bonaparte! Niech żyje Francja!

– Moje dzieci – woła Napoleon. – Zostawcie broń na ziemi. Dołączcie do mnie. Czas jechać do Paryża! Czas odzyskać to, co nasze!

 

Niczym szalejąca rzeka, obie armie biegną ku sobie, łączą się, zlewają. Wreszcie zjednoczone pod dowództwem ich nieśmiertelnego Cesarza!”.

Mówić o Napoleonie oznacza skonfrontować się z gigantem.

Jak zwykły nastolatek pochodzący z Korsyki, niski, wątły, bardzo zwyczajny pod względem fizycznym, w ciągu dwóch dekad mógł zostać najpierw konsulem, potem cesarzem Francji, a następnie postrachem całej Europy?

 

Używając słów Manzoniego, „Od Alp po piramidy, od Manzanares po Ren”, dominacja Napoleona Bonapartego była naprawdę niepowtarzalna. Odkąd został przywódcą Francji, reszta Europy jednoczyła się przeciwko niemu wiele razy, w niezliczonych koalicjach, przerażona łatwością, z jaką ten człowiek był w stanie unicestwić wrogie armie, wyśmiać strategie przeciwnika, zaburzyć równowagę całego kontynentu.

 

Nawet porażka w Lipsku i pierwsze wygnanie nie zdołały złamać jego charakteru.

Napoleon był prawdziwym geniuszem wojskowym, być może jako jedyny w historii ludzkości, a na polach bitew Marengo lub Austerlitz zapisał nieścieralne karty historii, których przeznaczeniem była nieśmiertelność.

Ale był także człowiekiem, który właśnie dążąc do zdobycia chwały, poświęcił setki tysięcy europejskich żołnierzy, plamiąc krwią cały kontynent, jak nikt nigdy dotąd w historii ludzkości.